niedziela, 29 września 2013

Lekki krem brzozowy - recenzja


Cześć Wszystkim! :)
Dzisiaj podzielę się z wami swoją opinią na temat coraz bardziej popularnego ostatnio kremu do twarzy. Ale najpierw kilka słów wprowadzenia. Z firmą Sylveco spotkałam się po raz pierwszy podczas Blogerskiego Dnia Kobiet w Rzeszowie. Wtedy to przesympatyczna przedstawicielka opowiedziała nam co nieco o swoich kosmetykach i obdarowała kilkoma produktami. Ja dostałam balsam do ciała i pomadki ochronne (o których napiszę w kolejnych postach). Zdziwiłam się i jednocześnie ucieszyłam, że taka firma działa właściwie po sąsiedzku - w Stobiernej - niedaleko Rzeszowa. Parę razy tego lata przejeżdżałam obok na rowerze^^ Jakiś czas później na youtube zaczęły pojawiać się pierwsze informacje o tych kosmetykach a szczególnie polecany był właśnie ich lekki krem brzozowy. Ja przez wiele miesięcy używałam głównie olejków i postanowiłam spróbować czegoś nowego. 

Cena i dostępność:
Krem kupiłam w sklepie zielarskim za 24.99 zł. Ogólnie można go dostać w prawie każdej aptece i sklepie zielarskim. Akurat kiedy jak go chciałam zdobyć wszędzie już był wykupiony, bo zrobił się na niego "boom". Dorwałam ostatnie opakowanie w "zielarniaku" przy ul. Gałęzowskiego (w Rzeszowie). Z tego co się orientuję cena waha się od 24 do 29 zł, zatem radzę trochę połazić żeby nie przepłacić;)

Opakowanie:
Produkt zapakowany był w kartonowe pudełeczko, które od razu wyrzuciłam:D Opakowanie właściwe to plastikowy smukły słoiczek z pompką typu airless, dzięki któremu nic nie zostaje na dnie i na ściankach. Niestety słoiczek jest biały i nie widać ile produktu pozostało, można jednak wyczuć to na podstawie wagi lub podglądnąć pod światło. To mój ulubiony rodzaj opakowań - bardzo higieniczny.



Konsystencja, zapach i wykończenie:
Konsystencja jest zbita, ale rzeczywiście lekka (widoczne na zdjęciu). Jedna pompka wystarcza na pokrycie całej twarzy. produkt szybko się wchłania i pozostawia naturalne wykończenie. Nie matowi skóry ale nie pozostawia też tłustej warstwy. Zapach może być minusem tego kremu. Wyciąg z brzozy nie pachnie najładniej, a krem nie jest sztucznie perfumowany. Dla mnie jednak jest do zniesienia, czuję go tylko w momencie aplikacji.


Działanie:
Krem idealnie sprawdza się pod makijaż. Ja już od lat na strefę T używam kremu siarkowego więc brzozowym smarowałam tylko policzki i brodę. W ciągu dnia jednak kiedy nie robiłam makijażu nakładałam go na cała twarz i świecił się dopiero po kilku godzinach. Bardzo dobrze nawilża skórę i odżywia. Nie zapycha. Wygładza i daje uczucie ukojenia po zmyciu makijażu, pilingu lub innych "trudnych chwilach" naszej twarzy. Z czystym sumieniem mogę polecić go młodym osobom, które szukają swojego pierwszego delikatnego kremu. Nie stosuję go do jakiejś większej regeneracji twarzy bo jest do tego zbyt mało inwazyjny, ale latem w zupełności wystarczał i spełniał wszystkie potrzeby mojej skóry.

Wydajność:
Opakowanie ma 50 ml, okres przydatności - 6 mies. od otwarcia. Używałam go intensywnie przez całe lato i właśnie mi się kończy. Na moje oko wystarcza spokojnie na 4...5 miesięcy codziennego używania.

Podsumowanie:
Bardzo dobry produkt w korzystnej cenie, z naturalnych składników. Dobrze działa na skórę, nadaje się do cery wrażliwej i skłonnej do alergii, nie podrażnia a wręcz wycisza i uspokaja skórę. Wrócę do niego za jakiś czas, ponieważ teraz stosuję nieco bardziej intensywnie regenerujące kosmetyki w trakcie oczyszczania skóry po lecie:) Krem ten dostępny jest w próbkach, które możemy bez problemu dostać a aptekach. To świetny sposób na przetestowanie, a zwłaszcza zapoznanie się z zapachem kosmetyku, który jak już wspomniałam wzbudza różne reakcje;)

6 komentarzy:

dziękuję za komentarz