poniedziałek, 17 czerwca 2013

moje sposoby na upały

Cześć Wszystkim:)
Kalendarzowe lato jeszcze się nie rozpoczęło ale myślę, że w tym roku to będzie jedynie formalność. Wszystkie prognozy pogody zgodnie przewidują, że czeka nas przynajmniej kilka upalnych dni. Uwielbiam słońce i ciepełko, ale upały są dla mnie "pogodowym przegięciem";) Znalazłam jednak kilka sposobów, dzięki którym nawet 30+ może być nieco przyjemniejsze.

Zacznę od czegoś fenomenalnego, bez czego nie wyobrażam sobie lata. Jest to:
olejek miętowy:) Maleńka buteleczka (10 ml) kosztowała mnie ok 6 zł, jest niezwykle wydajna i praktyczna. Używam go w kominku zapachowym, który zapalam najczęściej przed snem. Przede wszystkim zaś robię z niego mgiełkę, mieszając 10-15 kropel z wodą w buteleczce z atomizerem. Mam ją zawsze w torebce i w każdej chwili mogę się odświeżyć: na ulicy, w autobusie, dla kaprysu. Wieczorem spryskuję nią pościel, dzięki czemu bardzo przyjemnie mi się zasypia. Ostatnio odkryłam jeszcze jedno zastosowanie: latem zamiast balsamów i maseł do ciała używam głównie Oliwki Hipp, po kąpieli nalewam trochę oliwki na dłoń, dodaję dwie krople olejku miętowego, rozcieram w dłoniach i smaruję całe ciało - efekt? Obłędny, ponieważ olejek miętowy ma właściwości chłodzące, poza tym ten świeży zapach towarzyszy mi na ciele przez długi czas. Polecam:)


Tak w ogóle to mam totalnego fisia na punkcie mięty, więc w tym poście przewinie się ona jeszcze kilka razy;)

Na przykład w napojach. Ostatnio moim ulubionym "ugaszaczem pragnienia" stała się woda mineralna z kostkami lodu, plasterkiem cytryny i listkami mięty z ogródka. Genialne w swojej prostocie:)
Pewnie wiecie, że wszystkie napoje typu Cola, Fanta, sok itp. niezbyt dobrze gaszą pragnienie, a wręcz je wzmagają, natomiast  gasi je herbata (kojarzona zazwyczaj z porą zimową). Do niej również można wrzucić kilka listków świeżej mięty już podczas zaparzania. Smak jest wyjątkowy a pragnienie skutecznie ugaszone.


Poza mgiełką miętową latem zużywam też spore ilości chusteczek odświeżających i wody termalnej. Chusteczki, które szczerze Wam polecam to Frotto - sprzedawane w Lidlu za niecałą złotówkę. Do wyboru mamy zapach pomarańczowy, miętowy, melonowy i rumiankowy.


W łazience także rozgościła się mięta. Głównie za sprawą żelu pod prysznic (jednego moich ulubieńców roku 2012 klik) oraz mydełka do rąk w płynie o zapachu mięty i cytryny - obłęd! :)


I na koniec trochę kosmetyków, które uprzyjemniają mi życie podczas upałów:


Czyli olejek do ciała Pat&Rub o baaardzo przyjemnym zapachu trawy cytrynowej i kokosa. Antyperspirant na lato w sztyfcie, który nie jest tak mokry jak spray czy kulka, a jednocześnie świetnie chroni i ślicznie pachnie oraz balsam do stóp, który nie działa jakoś szczególnie , ale za to pachnie mentolem i eukaliptusem dzięki czemu świetnie odświeża zmęczone stopy:)

Polecicie mi jakieś swoje sposoby na upały?
kreska:)





niedziela, 16 czerwca 2013

niedzielne SPA #1

Cześć Wszystkim! :)
Lato zbliża się wielkimi krokami, dookoła czuć już tę wakacyjną atmosferę i chociaż wakacji nie mam już od jakiegoś czasu wczułam się w ten klimat dość mocno. A dokładniej...nie chce mi się nic! :)

Postanowiłam jednak podnieść dziś swoje "zwłoki" z leżaka i zrobić coś dla siebie, a przy okazji dla Was, bo niedziela to taki dzień, kiedy urządzam sobie SPA:)

Na pierwszy strzał wstawiam kilka słów o znanym pewnie wszystkim doskonale peelingu kawowym i mojej jego wersji. Uwielbiam ten domowy kosmetyk, ale wykonuję go jedynie kiedy jest już ciepło i robię to... w ogródku:) Dlaczego? Dlatego, że po pierwsze zostaje po nim niemały syf w łazience, po drugie kawa nie rozpuszcza się tak jak np. cukier i zapycha odpływ, a po trzecie...w ogródku mam większą swobodę i jest to po prostu przyjemniejsze:)

Czas na przepis:
Do swojej wersji tego skrobacza używam kawy mielonej i oleju kokosowego, który można zastąpić wedle uznania oliwą, jakimś innym olejem, olejkiem do kąpieli itp. W każdym radzie lepiej sprawdza się coś tłustego:)


Składniki mieszam ze sobą w proporcji "na oko" mniej więcej tyle, żeby wystarczyło na całe nogi (zapomniałam dodać, że używam go do nóg i część z Was pewnie myślała, że brykam po trawniku cała naga:D )



Wszystko "kuciam" ze sobą, olej szybciutko się rozpuszcza i powstaje taka brązowa papka.
UWAGA! Zdjęcie może wydawać się odrobinę podejrzane, ale to wciąż jest kawa z olejkiem:D


Nakładam papkę na nogi i masuję...masuję...masuję...do momentu aż mi się znudzi:D
Zapach kawy wymieszanej z kokosem jest obłędny więc przy okazji mamy też aromaterapię:)
Na końcu wygląda to mniej więcej tak:



Wszystko spłukuję letnią wodą (z konewki:D) na trawniku:) Podczas masowania skóra robi się brązowa, ale nie martwcie się, po spłukaniu wszystko znika. Olej kokosowy sprawia, że skóra jest natłuszczona i przyjemna w dotyku:)

pozdrawiam
kreska