sobota, 2 marca 2013

Owocowa odmiana


Cześć Wszystkim! :)

Dzisiaj znów rozpieszczało nas słońce, a w powietrzu unosił się delikatny zapach wiosny. Mój organizm nadal domaga się owocowych zapachów i kolorów dlatego na nowo zachwyciłam się popularnym produktem z formy Alterra - kremem tonującym o zapachu brzoskwini. Poznałam go dokładnie rok temu i używałam przez całą wiosnę.


Kosmetyk zamknięty jest w standardowej tubce o pojemności 50 ml. Kosztuje ok 10 zł i można go kupić w Rossmanie, ma piękny owocowy zapach, nie do końca brzoskwiniowy, ale zdecydowanie owocowy i nie chemiczny.


Efekt jaki daje jest bardzo delikatny, nie polecam go osobom, które oczekują mocnego krycia. Nie jest to podkład tylko jego połączenie z kremem. Skóra wygląda naturalnie, ale jest wygładzona, ma ujednolicony kolor i pozostaje matowa na długi czas. Kosmetyk jest trwały, ściera się standardowo - po kilku godzinach, ale robi to równomiernie. 
Kolor tego kremu jest na początku dosyć ciemny. Mimo, że mam ciemną karnację, w czasie pierwszego użycia byłam trochę przestraszona. Jednak na twarzy był zdecydowanie jaśniejszy, a po chwili idealnie dopasowuje się do naturalnego koloru naszej skóry, więc nie zrażajcie się na starcie. Mam jednak wątpliwości co do tego, czy mogłyby go używać jasnolice blondynki i tzw. królewny śnieżki z porcelanową cerą...raczej nie:)
Tak prezentuje się po wyciśnięciu z tubki, po rozsmarowaniu i na mojej twarzy:


pozdrawiam wiosennie:)
kreska



piątek, 1 marca 2013

W oczekiwaniu na wiosnę


Pogoda ostatnio nas rozpieszczała, świeciło słońce i w powietrzu czuć już było zbliżającą się wiosnę. Mam nadzieję, że to nie fatamorgana, bo jeszcze miesiąc bez słońca i wykorkuję. Nowa pora roku (zwłaszcza taka która kojarzy się z budzeniem do życia) pobudza nasze apetyty na zmiany i nowości. A sklepy kuszą promocjami aż miło...Ja co prawda uskuteczniam w tym miesiącu projekt NZJU czyli Naprawa Zawartości Jamy Ustnej, co pochłania niemałe środki finansowe i postanowiłam trochę zacisnąć pasa, ale...te wszystkie promocje i ta paskudna złośliwość losu polegająca, że akurat kończą mi się moje ulubione i podstawowe produkty sprawiły, że wertuję gazetki z ofertami i spaceruję od sklepu do sklepu :D

Jako że zapachy korzenne, czekoladowe, waniliowe i wszelkie zimowe "otulacze" zdecydowanie mi się już przejadły, zainwestowałam w świeży powiew nadchodzącej wiosny w moim domu. Pomogła mi w tym nasza  niezastąpiona Biedronka:)

Oto cudeńka, które w niej znalazłam:


Dyfuzor zapachowy o apetycznym zapachu jabłuszka - pachnie zupełnie jak sok jabłkowy, kosztował ok 10 zł i idealnie komponuje się w moimi zasłonkami w jabłka w ganku.
Saszetki zapachowe do szafy, samochodu lub każdego miejsca, które przyjdzie nam do głowy;) Wybór był ogromny, ja wybrałam najdelikatniejsze zapachy. Cena to ok 1,50 za 2 sztuki. Powiesiłam je już w szafach i są rewelacyjne, pachną zupełnie jak świeżutkie pranie:)


Na koniec jeszcze małe rozczarowanie. Włączyła mi się już faza na zapachy owocowe (jak co roku o tej porze) więc skusiłam się również na puder do kąpieli o zapachu owoców tropikalnych. 


Niestety z przykrością stwierdzam, że koło owoców to to nawet nie leżało. Zapach jest po prostu brzydki, chemiczny i nie ma zupełnie nic wspólnego z jakimikolwiek owocami. Woda była zielona i przyjemna, ale ten produkt ani nie wytworzył piany, ani nie nawilżył skóry, ani nie uprzyjemnił kąpieli cudownym zapachem. 2 złote wpuszczone w kanał (dosłownie) i dobrze, że tylko tyle.

Niebawem podzielę się z wami opisami kolejnych przedwiosennych szaleństw:)

pozdrawiam:)
kreska




czwartek, 28 lutego 2013

Zachwyt nad...

starym poczciwym Chap Stickiem :)


Przez wiele miesięcy zmagałam się z permanentnym wysychaniem ust. Przyczyną tej dolegliwości była praca w pomieszczeniach z klimatyzacją, która potrafi siać spustoszenie w naszych organizmach. Stosowałam różne środki, wszelkie maści, wazeliny, witaminę B i inne suplementy diety, w końcu udało mi się doprowadzić usta do normalnego stanu. Teraz bardzo rozsądnie podchodzę do tego czym i jak je traktuję :)
Moim ulubieńcem ostatnich miesięcy stała się pomadka ochronna z firmy Nivea (wersja oliwkowo-cytrynowa), kiedy zakończyła swój niedługi lecz niezwykle intensywny żywot, zaczęłam rozglądać się za czymś nowym. Zupełnym przypadkiem podczas jednej z promocji w SP w moje ręce wpadł sztyft ochronny Chap Stick. To bardzo znany i stary kosmetyk, który niegdyś uchodził dla mnie za "luksusik z Ameryki". Kiedy powąchałam go pierwszy raz przypomniały mi się czasy dzieciństwa :D Zapach jest obłędny: połączenie słodkiej wisienki z odrobiną mięty. 

Opakowanie jest niewielkie, produkt jest wykręcany.



Zużywa się dosyć szybko i to jest mały minus, ale mogę mu to wybaczyć, bo tego typu produkty lubię zmieniać i jeśli są zbyt wydajne to zaczynają mi się nudzić :) Na usta nakładamy od razu grubą tłuściutką warstwę, która idealnie je wygładza i (w przypadku wersji smakowych) nadaje bardzo delikatny kolor. produkt utrzymuje się długo na ustach, mnie wystarcza na kilka godzin. Idealnie nadaje się pod szminkę lub błyszczyk, wygładza usta i nawilża je. Zauważyłam też znaczną poprawę moich ust: brak suchych skórek, zaczerwienienia i szorstkich, popękanych kącików. 
cena również jest zachęcająca, bo wynosi ok 5 zł.
Szczerze polecam:)


pozdrawiam :)
kreska


poniedziałek, 25 lutego 2013

TAG - LIEBSTER AWARD



Cześć Wszystkim! :)
Kolejny raz biorę udział w zabawie "Liebster Award". Tym razem dostałam zaproszenie od http://milionthoughts94.blogspot.com/ , do której zapraszam Was serdecznie:)

Zasady zabawy:

Nagroda przyznawana jest przez blogerki blogom o mniejszej ilości obserwatorów. 
To daje szansę na rozpowszechnienie mniej znanych, co nie znaczy mniej ciekawych miejsc w sieci. 
Zasady są proste: osoba nominująca zadaje ci 11 pytań, na które odpowiadasz. 
Następnie zadajesz 11 pytań kolejnym osobom, informując je o tym :)


A oto pytania:


1. Lubisz czytać książki (jeśli tak, to jaką lubisz najbardziej)?
Bardzo lubię czytać, chociaż przyznaję, że dawniej robiłam to częściej (zwłaszcza na studiach), trudno mi jest wskazać ulubioną książkę. Mam za to ulubioną książkę z dzieciństwa i jest to "Tajemniczy ogród".
2. Jaki kraj chciałabyś zwiedzić?
Chciałabym zwiedzić wiele miejsc, ale na początek wybrałabym Hiszpanię:)
3. Kim byś chciała zostać w przyszłości?
Kiedy byłam mała chciałam być projektantką mody, potem przez długi czas marzyła mi się kariera archeologa, w końcu zostałam edytorką :D i mi się to bardzo podoba.
4. Elegancja czy luz (jeśli chodzi o ubrania)?
Wszystko zależy od sytuacji, ale na co dzień zdecydowanie luz.
5. 3 Twoje ulubione sklepy z ciuchami.
Szmateksy! :) Jeżeli zaś chodzi o tzw. sieciówki to: H&M, Stradivarius i Mohito.
6. Pies czy kot?
Pies.
7. Masz taką rzecz, którą kupiłaś a nie chcesz teraz jej nosić?
Mam masę takich rzeczy :D
8. Ile już czasu blogujesz?
Niedługo. Od zeszłej jesieni.
9. Jakich gatunków muzycznych słuchasz?
Łatwiej powiedzieć jakich nie słucham, a są to Disco Polo, Techno, wszelkiego rodzaju muzyka elektroniczna i tzw. sieczka z MTV też mnie nie kręci. Dla lepszego zobrazowania sytuacji zazwyczaj słucham radia eska rock, lub programu II.
10. Masz kogoś takiego, kto jest dla Ciebie wzorem do naśladowania?
W kwestii sposobu na życie i podejścia do niego jest to zdecydowania Beata Pawlikowska. Zgadzam się również z wieloma poglądami Wojciecha Cejrowskiego, najbardziej cenię w nim asertywność i bezkompromisowość.
11. Masz swoje motto życiowe?
Słowa Beaty Pawlikowskiej: "Myśl jasno. Pracuj uczciwie. Czyń dobro i Kochaj", według mnie to wystarczy żeby "fajnie przeżyć swoje życie";)


Moje pytania pozostają niezmienne:

1. szybki prysznic czy długa kąpiel?
2. czekolada mleczna czy gorzka?
3. szalone imprezy czy leniuchowanie w domu?
4. szminka czy błyszczyk?
5. poranki czy wieczory?
6. elfy, wampiry czy czarodzieje? a może coś zupełnie innego?:)
7. czipsy czy ciasteczka owsiane?
8. sukienka czy spódnica?
9. filmy czy seriale?
10. deser czy danie główne?
11. kawa czy herbata?

Kieruję je do: 

http://szkatulka-ziuzia21.blogspot.com/

http://testujemykosmetyczki.blogspot.com/

pozdrawiam
kreska